Anakondy: Polowanie na Krwawą Orchideę/film/Anakondy%3A+Polowanie+na+Krwaw%C4%85+Orchide%C4%99-2004-1042502004
pressbook
Inne
Treść
Nawet ci, dla których dżungla jest przyjazną ostoją nie mogą czuć się bezpiecznie w obliczu nowego zagrożenia. Nie mówiąc już o śmiałkach, którzy starają się zgłębić tajemnice tych rejonów - dla nich, konsekwencje nie będą przyjemne. "Anakondy: Polowanie na krwawą orchideę" to film łączący w sobie elementy dwóch gatunków - horroru i thrillera, osadzony w scenerii dzikiej i niedostępnej dżungli Borneo. To właśnie tam rośnie niezmiernie rzadki okaz kwiatu – ‘krwawa orchidea’, na bazie której wytwarza się serum zapewniające człowiekowi wieczną młodość. Taka roślina to silny magnes dla wielbicieli przygód i ... pieniędzy. Grupa zapalonych naukowców wyrusza zatem na wyprawę w głąb tropikalnych lasów, aby dotrzeć do tego tajemniczego kwiatu i okryć się dzięki niemu płaszczem sławy i deszczem pieniędzy. Wkrótce jednak staje się jasne, że na przeszkodzie stoi im nie tylko niesprzyjająca, deszczowa pogoda i nieprzewidywalne podszycie leśne... W niezgłębionych dotąd obszarach dżungli czai się drapieżnik, który stoi na straży mrocznych sekretów orchidei i gotowy jest pokrzyżować plany każdego śmiałka, który zechce się do niej zbliżyć.
O filmie
Producentka filmu Verna Harrah mówi, że zawsze miała ochotę nakręcić kontynuację filmu “Anakonda", przy którym również pracowała w podobnym charakterze. Czynnikiem, który zadecydował ostatecznie o realizacji nowego przedsięwzięcia był pomysł na opowiedzenie nowej filmowej historii. "Początkowo, myśleliśmy o przedstawieniu historii węży atakujących okolice Nowego Orleanu. Pomysł był ciekawy, ale wiązało się z nim wiele komplikacji. W końcu zdecydowaliśmy się jednak na otoczenie lasów tropikalnych, jak również opisanie perypetii grupy farmakologów, którzy zafascynowani są myślą o tajemniczej, przedłużającej życie roślinie występującej na wyspie Borneo." Punktem wyjścia dla całej opowieści jest moment, w którym grupa zapalonych naukowców uzyskuje ze swojej firmy fundusze na sfinansowanie podróży na Borneo, której celem jest dotarcie do niezwykle rzadkiego okazu orchidei. Ten tajemniczy kwiat zakwita jedynie przez dwa tygodnie, raz na siedem lat. Jak mówi Harrah: "Śmiałkowie napotykają na swojej drodze na spore trudności nie tylko ze względu na sezon monsunowych deszczy, ale również sezon godowy anakond." Reżyser Dwight Little zainteresował się tym projektem ponieważ, jak sam mówi: "Jest wielkim wielbicielem filmów przygodowych, szczególnie zaś tych, które łączą w sobie elementy trzymającej w napięciu akcji i pobudzającej wyobraźnię widza egzotyki. Nasz film ma dodatkowo tę zaletę, że nawet bez obecności w nim monstrów, czy też gadów to nadal jest ciekawy obraz, opowiadający o niebezpiecznej wyprawie w bardzo dzikie rejony naszego globu. Jeżeli dodamy do tego niezwykle działające na wyobraźnię wielkie węże, to mamy świetną mieszankę, trzymających w napięciu elementów thrillera." Harrah nie kryła swojego zadowolenie jeśli chodzi o zaangażowanie przy swoim projekcie Little’a. "Widać było od samego początku, że ten facet ma wizję filmu i jest w stanie ją zrealizować. Jego dodatkowym atutem, oprócz warsztatu reżyserskiego, było opanowanie, talent i umiejętność prowadzenia współpracy na planie filmowym." Elementem zasadniczym z punktu widzenia atmosfery filmu, którego dziewięćdziesiąt procent akcji rozgrywa się w plenerach, było, naturalnie, znalezienie odpowiedniej lokalizacji. Twórcy obrazu byli absolutnie podekscytowani mogąc realizować swoje filmowe wizje w dżungli na wyspie Fidżi, której wybór wpłynął korzystnie nie tylko na klimat filmu, ale również na jego finanse. Jak tłumaczy Harrah: "Fidżi ma do zaoferowania absolutnie zapierające dech w piersiach, niewiarygodnie piękne tereny, które nigdy wcześniej nie były pokazane na dużym ekranie. Dodatkowo, spotkaliśmy się tam z ciepłym przyjęciem ze strony lokalnych mieszkańców i władz, które w znacznym stopniu ułatwiały nam pracę."
Dobór obsady
Reżyser Dwight Little już na samym początku pracy nad produkcją zdawał sobie sprawę, że jednym z kluczowych dla sukcesu filmu elementów jest odpowiednia obsada aktorska. Jak mówi: "Jestem absolutnie przekonany, że każdy film z gatunku thrillera czy też horroru musi przyciągać widzów postaciami głównych bohaterów. To z nimi przecież widzowie będą się identyfikować i ich oczami patrzeć na rozgrywające się na ekranie wydarzenia. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie zbudować odpowiedni suspens akcji." Do filmu zaangażowano w związku z tym grupę aktorów reprezentujących świeże podejście artystyczne i energię niezbędną do stawienia czoła wyzwaniom tego wymagającego sporej sprawności fizycznej filmu. Johnny Messner gra w filmie Billa Johnsona, twardego faceta, samotnika, który żyje w dżungli na swojej łodzi. W zamian za sporą sumkę godzi się zostać przewodnikiem grupy naukowców w podróży w dół biegu rzeki, pomimo nieuniknionych niebezpieczeństw czyhających na podejmujących się takiego wyzwania śmiałków. Jak mówi aktor: "Życie Billa jest dość nieuporządkowane. Wylądował na Borneo, aby rozpocząć nowe życie, ale nie może się uwolnić od demonów z przeszłości. Jest typem życiowego gracza, często podejmuje ryzyko, co wpędziło go w spore długi. Wszystko, czego się w sumie w życiu dorobił to jego stara łajba. Bill, to ciekawa postać, szczególnie z uwagi na niejednoznaczność jego charakteru. Z wierzchu jest szorstki i nieprzystępny, jednak daje się wyczuć, że ma dobre serce. Cała trudność polega na tym, że podjął wcześniej w swoim życiu wiele złych decyzji. Bardziej miękką stronę Billa możemy odkryć, przyglądając się jego stosunkowi do ulubionego zwierzątka – małpki, która jest jego towarzyszką na łodzi. Małpka Kong jest niezwykle przywiązana do Billa, a on również odpłaca jej ciepłym uczuciem." Morris Chestnut gra w filmie Gordona Mitchella, ‘fundatora wycieczki’ na Borneo, któremu podczas ekspedycji stale przyświeca finansowy cel. Jak mówi Morris: "W filmie widzimy Mitchella w ciągłym konflikcie z samym sobą. Chociaż z wielką ulgą wyniósłby się z dżungli i wrócił do domu, to jednak nie ustaje w poszukiwaniach tajemniczego kwiatu orchidei. Doskonale zdaje sobie sprawę z profitów finansowych, które spłynęłyby na jego firmę, jeśliby się okazało, że roślina zapewnia wieczną młodość. Daje się wyczuć, że Mitchell najlepiej czuje się w eleganckim garniturze, w zaciszu swego gabinetu, dlatego też nie bardzo jest szczęśliwy i nie jest się w stanie wpasować do świata dżungli, ze wszystkimi niewygodami, gdzie dodatkowo czyha na niego wiele niebezpieczeństw." Brytyjski aktor Matthew Marsden został wybrany z kolei do roli Dr Jacka Byrona, czołowego naukowca w grupie poszukiwaczy ‘dochodowego’ kwiatu orchidei, a tym samym ‘czarnego charakteru’ filmu. Aktor tak mówi o granej przez siebie postaci: "Jack to znakomity naukowiec, prawdziwy ekspert w swojej dziedzinie. Jednak można powiedzieć, że popełnił grzech pychy – uważa się za gwiazdę i jest doskonale świadom swoich talentów. Niekoniecznie musimy o nim powiedzieć, że jest egoistą, chociaż z pewnością nie jest to szlachetna postać. Jest zdeterminowany przez chęć dotarcia do kwiatu orchidei i tym samym zapewnienie zysków swojej firmie." Do roli Gail Stern, jeszcze jednego naukowca biorącego udział w ekspedycji zaangażowana została aktorka Salli Richardson-Whitfield. "Gail stoi na czele grupy badawczej firmy, która finansuje operację ‘dżungla’. Znalazła się w grupie śmiałków przemierzających lasy tropikalne właściwie po to, żeby czuwać nad potencjalnymi zyskami, które ma przynieść jej firmie wyprawa. Osobiście sądzi, że jest to strata czasu i pieniędzy. Od samego początku odnosi się do projektu sceptycznie, a dodatkowo widzimy ją jako idealną przedstawicielkę świata wielkich korporacji, która lubi otaczać się komfortem. Zagranie tej roli było dla mnie sporą przyjemnością, to dość zabawna postać, na każdym kroku popiskująca i wrzeszcząca na widok wszystkiego, co się rusza," mówi aktorka. KaDee Strickland zagrała w filmie rolę Sam Rogers, uczestniczki wyprawy, asystentki Jacka Byrona. Strickland postrzega Sam jako czujną obserwatorkę podróży: "Znalazła się w grupie ekspedycji naukowej, ponieważ wcześniej pracowała z Jackiem i on ma do niej zaufanie. Motywacją dla Sam jest jej zaangażowanie w pracę, ale jednocześnie stale zastanawia się, kto w tej grupie jest uczciwym graczem, a kto stara się manipulować sytuacją dla swoich własnych korzyści." W zespole naukowym wyruszającym w dżunglę Borneo znalazł się również Cole Burris, grany przez Eugene Byrda. Burris jest ekspertem od spraw technicznych, czy też jak sam mówi ‘maniakiem komputerowym’. Jak mówi aktor: "Ten facet lubi wszystko brać lekko i bezproblemowo. Zależy mu na wykonaniu zadania, ale jednocześnie chce mieć z tego trochę przyjemności i dobrej zabawy. Tak jest do czasu ... kiedy widzi swojego przyjaciela pożeranego przez gigantycznych rozmiarów węża. Od tego momentu przyświeca mu jedna myśl – wziąć nogi za pas i jak najszybciej się stąd wynieść." Aktor Nicholas Gonzales twierdzi, że grana przez niego postać poszukującego mocnych wrażeń Dr Bena Douglasa nie jest zniechęcona ciężkimi warunkami, które większość osób przyprawiłyby o dreszcze. "Ben jest lekarzem, a podczas takiej wyprawy może się szczególnie przydać. Jest zaprawionym w bojach podróżnikiem, także nie przerażają go niewygody i trudy wyprawy. Dodatkowo, kiedy widzi wśród uczestniczek ekspedycji panie, wie, że czeka go niezła zabawa. Do wszystkiego podchodzi z humorem." Do roli Trana, jednego z przedstawicieli lokalnej społeczności Borneo, przyjaciela Billa, twórcy filmu zaangażowali nową twarz – Karla Yune’a. Jak tłumaczy Yune: "Bill i Tran są partnerami – Bill bardzo polega na wiedzy Trana, bo to on zna wszelkie zakamarki dżungli i może doprowadzić ekspedycję do celu – nawet w niebezpiecznej porze deszczowej. Zarówno Bill, jak i Tran są nieco szaleni. Podejmują się nowego zadania właściwie dla pieniędzy".
Świat filmowych gadów
Podczas kręcenia pierwszego filmu z serii "Anakonda chcąc powołać do życia na ekranie filmowym ogromnych rozmiarów gady" twórcy filmu skorzystali z technik animatronicznych. Jednak od czasu premiery poprzedniego filmu upłynęło siedem lat, a postęp w dziedzinie filmowych technik komputerowych dokonał się w niebywałym tempie, stąd też uzasadnionym wydawało się skorzystanie tym razem z zaawansowanych osiągnięć CGI (Computer Generaged Image) podczas powoływania na nowo do życia anakond. Jak mówi producentka Harrah: "Rozpatrując rzecz w kategoriach zaawansowanych możliwości technik komputerowych to żyjemy teraz w zupełnie innym świecie. Akcja z udziałem filmowych węży jest o wiele bardziej realna i pozwala na pokazanie rzeczy niemożliwych do wykonania jeszcze kilka lat wstecz." Reżyser filmu Little przyznaje, że mimo wszystkich technicznych udogodnień proces opracowywania i udoskonalania postaci węży był niezwykle skomplikowany i pracochłonny. Początkiem wszystkich wysiłków było opracowanie przez rysowników wstępnych szkiców. "Przyglądaliśmy się różnego rodzaju gadom – anakondom, ale również pytonom, grzechotnikom i innym mniejszym gatunkom zwracając uwagę na ich oczy, zęby, łuski i kolory. Nie chcieliśmy, żeby nasze anakondy wyglądały jak morskie potwory. Zależało nam, aby wyglądały w miarę jak najbardziej realnie. Chcieliśmy nieco udoskonalić matkę naturę, ponieważ zależało nam, żeby filmowe gady były nieco bardziej ‘inteligentne’ z wyglądu, żywe i czujne niż ich rzeczywiste pierwowzory. Dlatego też wprowadziliśmy w ich wyglądzie kilka poprawek, które sprawiły, że wydają się być zwierzętami nieco bardziej rozumnymi." Jednak widzowie będą mogli podziwiać na ekranie nie tylko wytwory zaawansowanych technik CGI, jeśli chodzi o tytułowe drapieżniki. Jak mówi reżyser: "Zarejestrowaliśmy dużo materiału zdjęciowego z udziałem prawdziwych anakond, a spora część zdjęć została wykorzystana w filmie. Sądzę, że przeciętny widz nie będzie w stanie rozpoznać, które z węży są prawdziwe, a które wygenerowane komputerowo." Szczególnie z punktu widzenia nadzorującego prace zespołu od efektów specjalnych Dale’a Dugida wiele rzeczy i szczegółów musiało być precyzyjnie określonych i dopracowanych, aby osiągnąć efekt maksymalnej naturalności węży. Jak moi Duguid: "Taki 12 metrowy wąż ma przecież setki żeber, mięśni oraz organów, które można dostrzec pod miliardami odpowiednio ułożonych łusek. A każda z tych łusek porusza się w specyficzny dla siebie sposób, w zależności od tego jaki kształt przyjmuje ciało węża. W ruchu gada wszystko jest niesamowicie dynamiczne, stąd też jest to bardzo trudne zwierzę do skopiowania. Niewątpliwie, gdyby nie osiągnięcia CGI nie bylibyśmy w stanie odtworzyć na ekranie prędkości i gwałtowności tego bądź co bądź ogromnego zwierza. Nie zapominajmy również, że ma on swoją osobowość i ‘ekranowy’ charakter. Anakonda to maszynka do zabijania – ma mały mózg, który zasadniczo zadaje tylko pytanie – ‘co zjemy dziś na obiad?’ Nie ma w nim takich cech ludzkich jak zazdrość, wściekłość, czy też złość, przez co staje się jeszcze bardziej przerażający." Przy całej pracy, która została włożona w stworzenie ekranowych wizerunków przerażających węży, reżyser Dwight Little zdawał sobie sprawę, że ważne dla zbudowania nastroju filmu było stopniowanie napięcia i pojawienie się tych gadów na ekranie w odpowiednim momencie. Zatem widzowie nie od razu mają możliwość stanięcia twarzą w twarz z filmowymi drapieżnikami, co znacznie wzmacnia efekt zaskoczenia jeśli chodzi o rozgrywającą się akcję.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.