Bla bla bla... Kiepscizna :( Powoli sie zalamuje. Juz nie pamietam, kiedy obejrzalem jakis dobry film. Chyba musze obejrzec cos sprzed kilku lat, bo w najblizszym czasie chyba nie zanosi sie nic ciekawego :(
Ale wracajac do tematu: Dno, dno, dno i jeszcze raz dno. Tytulowe anakondy pojawiaja sie zaledwie kilka razy na ekranie. Bill Johnson - jesli dobrze zapamietalem jego godnosc - powala ekspresja. Mimika i intonacja doprawdy zenujaca. Ogolnie, reszta aktorow talentem rowniez nie grzeszy. Fabuly w tym filmie tyle, ze spokojnie mozna by bylo go skrocic o polowe, a i tak udalo by sie w nim wszystko zmiescic. Do tego niczym nie zaskakuje... Po prostu szkoda gadac...